wtorek, 16 sierpnia 2016

Słowiński Park Narodowy w jeden dzień

  14 sierpnia wrzuciłem rower do auta i wybrałem się na eksplorację Słowińskiego Parku Narodowego. Mimo, że bywam tam od ponad 20 lat, to udało mi się odnaleźć kilka miejsc, w których jeszcze mnie nie było.
Oprócz jeziora Gardno i Łebsko są też mniejsze jeziora, ukryte w leśnej dziczy...
A ponadto była jazda plażą, wjazd na górę Rowokół i wejście na wieżę widokową. Kilka godzin spokojnego kręcenia i wyszło tylko 40 km, ale za to bardzo urozmaiconych kilometrów.


Myślę, że jeszcze tam wrócę na rowerze, bo wciąż zostało sporo do odkrycia.

A na koniec coś z innej bajki. Wracając przez Słupsk zatrzymałem się w centrum handlowym, aby między innymi wypić kawę i coś zjeść. W pasażu znalazłem takie oto cudo. Zrobiłem zdjęcie, a nawet wsiadłem do środka. Można było poczuć się jak Marty McFly lub DR Emmet Brown :)


2 komentarze:

Krzysztof Grzelczyk pisze...

Też jeździłem w tamtych rejonach tylko, że obrałem trasę Słupsk - Świnoujście. Nie było to łatwe, ale w 2 dni udało mi się zrobić ;)

bike MTB pisze...

Też chciałabym ze znajomymi zrobić podobną trasę. Mam nadzieje, ze damy rade! :)