czwartek, 30 kwietnia 2009

Maraton Gryfa Pomorskiego - edycja I Szczecin 19.05

Gryf Maraton MTB w Szczecinie był podobny to tych z lat ubiegłych. Oznacza to, rzecz jasna, przewagę wrażeń pozytywnych, czyli: sympatyczną atmosferę, piękną trasę w Puszczy Bukowej i świetną pogodę. Minusy? Może trochę zbyt ubogi bufet i brak upominków przy wpisowym 50 zł. Ale nie to jest najistotniejsze. Najważniejsza jest ciekawa trasa i rywalizacja, a tych nie zabrakło.
Do wyboru były dystanse 37 km „wyścig” oraz 74 km „maraton”. Pomijam Gryfik 12 km – ten adresowany jest dla najmłodszych. Ponieważ w tym sezonie przygotowywałem się do dystansów najdłuższych, oczywiście długo wcześniej zdecydowałem się na Maraton. Udało zając mi się stosunkowo dobrą pozycję startową w jednym z pierwszych rzędów. Jest to o tyle dobre, że podczas pierwszych kilometrów nie traci się czasu na trudniejszych fragmentach trasy za nieco słabszymi kolarzami, gdy niektórzy schodzą z roweru na co trudniejszych podjazdach lub wywracają się w piachu.
Zaplanowałem sobie, aby tętno nie przekraczało 165, jednak od samego początku oscylowało w granicach 180 – 195. Nie dało się inaczej. Mocne tempo narzucone przez innych zawodników oraz duża ilość długich i stromych podjazdów nie dawało wyboru. Albo jedziesz mocno, żeby zająć przyzwoite miejsce na mecie albo jedziesz jako turysta. Wybrałem to pierwsze.

Pierwsze okrążenie ukończyłem w czasie około 1:45, co jak później sprawdziłem mogło dać mi podium, gdybym wybrał dystans 37 km, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę inne rozłożenie sił w przypadku jazdy na krótszym dystansie.
Drugie okrążenie rozpocząłem spokojnie, a gdy okazało się, że nikogo nie widzę za sobą, ani przed sobą spowodowało to wręcz niesamowite spowolnienie. W takich momentach zawodnikowi wydaje się, że i tak nie doścignie tych przed nim, ani że nie jest mu już w stanie zagrozić nikt za nim. Przez to około 15 km jechałem nazbyt wolno. Do tego doszły postoje przy bufetach, z których korzystałem przy każdej okazji z powodu obawy odwodnienia. Nie zapominałem również o jedzeniu. To wszystko spowodowało, ze na metę wjechałem w pełni sił. Ale nie o to chyba w tym chodzi. Powtórzyła się sytuacja z Murowanej Gośliny, gdzie ostatnie 15 km jechałem szybciej niż tuż po samym starcie. Cóż, trzeba z tych jazd po prosu wyciągnąć naukę na przyszłość.
Maraton ukończyłem na 10 miejscu w swoje kategorii z czasem 3:46, tracąc do pierwszego zawodnika 16 minut. Nie jest to dużo na trudnej trasie liczącej 74 km i da się nadrobić w kolejnych edycjach.
Trzeba tu dodać, że organizatorzy znacznie zmienili trasę porównaniu do poprzednich edycji. Jest chyba więcej długich podjazdów, a sama trasa jest bardziej dzika i mimo około 5 km fragmentu asfaltu, prowadzona jest w dużej części tzw. single trackami. Kilka technicznych zjazdów, kłody i wieczne błotka powodują, że człowiek się nie nudzi.
Kolejne zawody z serii Gryf MTB to zawody XC, także w Szczecinie w Puszczy Bukowej, 17 maja.

Sławek

Brak komentarzy: