środa, 23 października 2013

Podsumowanie 2013

Pięć razy na podium. W sumie nieźle, bo nie licząc Bath Adventure, wystartowałem tylko w ośmiu wyścigach.

- GP Wielkopolski - Połczyn Zdrój (II na mini), Wyrzysk (III na Mega), Barlinek (III na Mega).
- Potulice - II na dystansie 60 km
- Murowana Goślina - dystans 40 km, II w M4 (9 w open na 210 startujących)

Bez podium: Dolsk, Krzywa Wieś, Wałcz.

W klasyfikacji generalnej Grand Prix Wielkopolski 2013 - IV miejsce w kategorii M4 na dystansie Mega.
Gala w Murowanej Goślinie - dekoracja za miejsca w klasyfikacja generalnej

A poza tym sezon bardziej turystyczny, niż wyścigowy. Co przyniesie rok 2014? Zagadka. Także i dla mnie.

poniedziałek, 14 października 2013

Kaszuby - Wieżyca i okolice

Ostatni wypad w tym sezonie - okolice Wieżycy. Ruszyliśmy wraz z Markiem rano. Punkt startu - parking niedaleko szczytu w wieżą widokową. Kilkuminutowy podjazd, a potem z górki...
Wyszło coś ok. 80 m. Pogoda niezła, ale szkoda że mglista. Zrobiliśmy prywatną 'kaszebe rundę', zaliczając przy okazji kręgi kamienne w Węsiorach.
Zrzut z endomondo i kilka fotek poniżej
81 km
Pod wieżą widokową. Z powodu mgły nie było po co wchodzić.
Chwilami jakby w górach
Koniki


Sam nie wiem, czy to krąg, czy kurhan...
Miejsce z klimatem ,ale kręgi w Odrach robią większe wrażenie
 
A to był znak. Znak jak zakończyć sobotni wieczór. Nawet wskazywał ile %...
Relacja Marka tutaj.

środa, 28 sierpnia 2013

Grand Prix Wielkoplski - Wałcz

Ciekawa sprawa. Startując z tylnych rzędów, ze środka grupy, przyjeżdżam na metę w czołówce. Startując z pierwszego rzędu, przyjechałem na 36 miejscu open na 86 startujących (VIII w M4).
A tak serio, to słabszy dzień, a do tego brak poważnych treningów w ostatnich tygodniach, tak więc nie ma usprawiedliwienia. No moze oprócz tego, że po kilku kilometrach wraz z około kilkunastoosobową grupą pojechaliśmy w złą stronę. Strata kilku minut. Miejscowa dzieciarnia miała radochę przestawiając strzałki... My trochę mniejszą. Od tego momentu odechciało mi się zarzynki. Bo w sumie po co...  Ale tak czy inaczej, to mój najsłabszy wynik w sezonie. W zasadzie nie było co nawet stawać na starcie, ale chodziło mi o zrobienie pięciu startów do generalki (zgodnie z regulaminem liczy się pięć najlepszych wyścigów z dziewięciu).
Być może był to ostatni lub przedostatni moj start w tym sezonie, a może i w ogóle. Zdecyduję w ciagu kilku miesięcy.
Tymczasem zajmuję drugie miejsce w Wielkopolskim Grand Prix w kategorii M4. Ot, taka mała radocha na koniec (bo i to niedługo się poprzestawia raczej...). Plus pamiątkowe fotki z najlepszymi zawodnikami podczas startu i pierwszego kilometra... Całkiem nieźle jedzie się na czele stawki. Przynajmniej nie trzeba uważać na nikogo z przodu.


Wyniki Wałcz

Klasyfikacja generalna po Wałczu.

Foto: Andrzej Sypniewski / Sławomir Konopka

wtorek, 6 sierpnia 2013

Maraton MTB w Potulicach

Już myślałem, że bike adventure skutecznie odwiódł mnie od MTB. Prawie. Do tego stopnia, że niemal na 3 tygodnie odstawiłem rower i zająłem się innymi zainteresowaniami. W związku z tym do Potulic zdecydowałem się nie jechać. Jednak kilka dni wcześniej chyba zmieniłem zdanie, bo zrobiłem kilka treningów i ostatecznie stanąłem na linii startu. Byli też Marek i Andrzej.
Ja i Marek wybraliśmy długi dystans 60 km, Andrzej - mini 30 km. Krótko o trasie: dużo piachu.
W swoich kategoriach zajęliśmy odpowiednio: ja drugie miejsce, Andrzej trzecie, Marek czwarte.
Sympatyczna impreza.
Kilka fotek.
Rozgrzewka
Start
Napełnienie bidonów po pierwszych 30 km
Drugie miejsce
Wyniki tutaj.

Bike Adventure

A może raczej bath adventure? Dlaczego? Poniższe zdjęcie odpowiada na pytanie.
A teraz nie będzie może "poprawnie politycznie", ale mi osobiście bike adventure będzie już zawsze kojarzyć się z widokiem na załączonym obrazku. Tak, to są prysznice. Woda zimna rzecz jasna, ale już nie oto chodzi. Nie chodzi też o odrapane ściany i brązową wodę po kostki. W sumie niezła sceneria na thriller / horror... Tak, wiem - organizatorzy zapewniali także prysznice w szkole podstawowej w Piechowicach. Niestety, nie wyobrażam sobie siebie po około 4 godzinach jazdy, ubłoconego, głodnego, chodzącego po obcym mieście i szukającego jakiejś szkoły. Sorry, ale ma być tu i teraz! A jak się nie potrafi zorganizować podstawowych bytowych potrzeb dla uczestników, to może lepiej zając się czymś innym, niż organizowanie wyścigu i to etapowego...

Ponadto zaskoczeniem (nie tylko dla mnie) był brak najprostszego nawet posiłku po etapie. To w sumie standard nawet na najmniejszych imprezach z wpisowym za 20 zł.

Płacąc 3 miesiące wcześniej 400 zl, wychodzi nam 100 zl za etap. Co w zamian? Jedyny pozytyw z mojej strony, to oznakowanie trasy. Jednak czy jest to warte tych pieniędzy? Myślę, że za te 100 zl dziennie dałoby się zorganizować dla uczestnika ciepłą wodę do umycia / prysznic oraz garść ciepłego makaronu polanego sosem.

Do tego szkoda, że w miasteczku zawodów wiało nudą. Dmuchane namioty, bannery i ..? Cisza. Nic się nie dzieje. Zero atmosfery. Było za to błotko po kostki, ale za to już organizatorów rzecz jasna nie winię.

Ponadto brak na miejscu stoiska z podstawowymi akcesoriami, jak dętki, klocki itp. Drugiego dnia na FB pojawił się apel organizatorów do sprzedawców akcesoriów o przybycie do miasteczka zawodów. Jak to się stało, że wcześniej nikt na to nie wpadł? No, ale nie ma co narzekać. Było przecież stoisko enervit z odżywkami jak np bcaa za ok 220 zl. Żele też były - takie na jeden łyk za 10 zl, te na dwa łyki za 12-14 zł. Po to, żeby nabrać sił do zwinięcia obozu i odjazdu. Co też zresztą uczyniłem po ukończeniu drugiego etapu i wizycie pod tzw. "prysznicem".

Nawet z niemiłych doświadczeń wynosi się naukę. Ja nauczyłem się, aby zapomnieć o tej imprezie. Nigdy więcej BA. Pieniądze wyrzucone w błoto. I to dosłownie.

Na koniec, jakieś foto na pamiątkę. 


poniedziałek, 24 czerwca 2013

Grand Prix Wielkopolski #5 - Barlinek

68 km na dystansie mega, trasa wokół jeziora, jedna złapana guma i ostatecznie niezłe 3 miejsce w M4.
Więcej wkrótce.



foto: Piotr Kurek, Rafał Przybylski, Jacek Głowacki

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Grand Prix Wielkopolski #4 - Krzywa Wieś, czyli prawie Złotów

Pierwszy maraton MTB w mojej okolicy. Miał być lepszy wynik, niestety to nie był mój dzień. Aczkolwiek mogę powiedzieć, że byłem pierwszy. Niestety tylko pierwsze ok 100 metrów... ;) Później mogłem tylko patrzeć jak kolejni zawodnicy mnie mijają, a ja jechałem jak samochód na zatartym silniku. Nie wiedzieć czemu, po prostu w tym dniu nie było siły. Już po tych kilku minutach wiedziałem, że tego dnia nie będzie podium. I nie było. Zabrakło kilku minut.
Na drugiej rundzie, po raz pierwszy od dawna złapały mnie skurcze. Cholernie nieprzyjemna sprawa. Ponadto rower skrzypiał jak 100-letnia szafa. Coś z suportem. No, ale ostatecznie i ja i on dojechaliśmy do mety. Zakończyłem na 6 miejscu w kategorii.
Dystans Mega ok 74 km. Przewyższenia 1050 m.
Wyrazy uznania dla Wiesława Fidurskiego, naszego lokalnego organizatora.
Wyniki tutaj.
Relacja redaktora Piotra Kurka tutaj i tutaj.
Na stronie XC-MTB.info: relacja 1 i relacja 2.
Poniżej kilka zdjęć.
Jak widać, pozycja startowa była niezła

Sygnał przedstartowy :)
Po 300 metrach byłem lekko z tyłu...
...i z każdą chwilą coraz bardziej z tyłu
Po kilku kilometrach

Zdjęcia: Cyryl Szweda 

I jeszcze 2 zdjęcia: pierwsze autorstwa - red. P.Kurka, drugie R.Przybylskiego.

 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Grand Prix Wielkopolski #3 - Wyrzysk

Mistrzostwa Wielkopolski 2013.
Po ostatnich ulewach, zapowiedziach organizatorów oraz mając w pamięci trasę z zeszłego roku, miałem przeczucia, że trasa tego maratonu nie będzie łatwa. Ambitnie wystartowałem na dystansie Mega (72 km), na którym dotychczas nie udało mi się zdobyć miejsca na podium. Aż do wczoraj.
Jeszcze rano miałem dylemat, czy zmienić koła na te z oponami Rocket Ron, które byłyby zdecydowanie lepsze na śliskie błoto. Te jednak mam w wersji drutowej, a więc cięższej. Także koła, na które są założone są cięższe, niż moje wyścigowe Shimano XT. Zdecydowałem jednak zaryzykować i pozostać przy Race Kingach, które są świetne w suchym terenie oraz piasku, no i lżejsze, co odczuwa się na podjazdach.
Trasa rzeczywiście oprócz tego, że bogata w podjazdy i zjazdy (suma przewyższeń około 1000m), obfitowała w soczyste błoto. W krótkim czasie zarówno rowery jak i zawodnicy pokryci byli grubą warstwą błota. Na dobry czas, oprócz szybkiej i mocnej jazdy, tym razem miała też wpływ umiejętność szybkiego pokonywania błotnych odcinków.
Poniżej zdjęcie napędu już po wyścigu.

Myślę, że ci którzy ukończyli ten wyścig, a zwłaszcza długi dystans, mogą sobie pogratulować, że się udało dotrzeć do mety i że się nie poddali.
Po wjeździe na metę
A tu jeszcze czyści, minuty przed startem. Od lewej Marek, Andrzej, ja.
Z Rafałem - Redaktorem Naczelnym xc-mtb.info
Przez lata, gdy od czasu do czasu sprawdzałem swoje siły na długich dystansach, wciąż nie mogłem znaleźć recepty na dobry wynik. Na dystansie krótkim jest łatwiej - od początku do końca z całych sił na 110%. Na długich dotychczas albo się wcześniej wymęczyłem i dotaczałem się do mety resztkami sił albo zbyt ostrożnie gospodarowałem energią i wjeżdżałem wciąż pełen werwy. Teraz wiem - aby być na podium Mega, trzeba jechać jak na Mini, tylko dłużej. Proste? ;)

Relacja na wortalu xc-mtb.info

Za dwa tygodnie ciąg dalszy zmagań w wielkopolskim cyklu, tym razem u siebie, bo w Krzywej Wsi nieopodal Złotowa.

Zdjęcia: własne archiwum, www.fotomtb.pl, www.naszwyrzysk.pl, www.pisane-swiatlem.pl .