niedziela, 31 października 2010

Tajna baza odnaleziona!

Ostatnimi czasy nasze jednodniowe wypady Rowerowego Korpusu Ekspedycyjnego mają charakter na poły militarny. Przynajmniej taki jest cel wycieczek od wrzosowisk Bornego Sulinowa począwszy, na których "trenował" E.Rommel, poprzez dawne miasta - bazy, jak Kłomino i wspomniane Borne, aż do dzisieszego punktu docelowego wyprawy - miejsca, gdzie jeszcze niedawno była gotowa do odpalenia broń nuklearna. Poniżej kilka zdjęć z lasu niedaleko Brzeźnicy Kolonii.

Na miejsce dojechaliśmy jadąc okopami...


Big wheel wjedzie wszędzie.





Poniżej bunkier, a w nim człowiek w hełmie... Nie! To ja w kasku!

W wydłużonej drodze powrotnej postój nad jeziorem Krępsko...
...i jesienne krajobrazy...

Dystans: 87 km.

niedziela, 10 października 2010

Wyprawa do Bornego Sulinowa i Zaginionego Miasta, czyli od świtu do zmierzchu

Tak ładną niedzielę należało ładnie wykorzystać. Dlatego też wraz z Markiem i Andrzejem umyśliliśmy sobie wybrać się poprzez rezerwaty, wrzosowiska do Bornego Sulinowa.

Instrukcja czytania - najpierw mamy zdanie lub dwa opisu, a poniżej następuje zdjęcie.

Najpierw dotarliśmy do Doliny Pięciu Rzek. Z tymi rzekami to może przesada, ale jest ładnie.



Następnie przelecieliśmy przez Okonek, w stronę dawnych poligonów


Zaczęły się wrzosowiska

My nabieraliśmy sił posilając się tym i owym...

... a rowery w tym czasie czerpały energię z Ziemi za pomocą brzózki

Następnie ruszyliśmy terenami, gdzie drogi ciągną się po horyzont, czasami jest dużo piachu i można spotkać żmije. Żmiji nie spotkaliśmy. Były za to motyle, a świerszcze cykały niczym w lipcowe popołudnie.




W końcu dotarliśmy do Bornego Sulinowa. Tam odwiedziliśmy pizzerię.


Po zjedzeniu pizzy, wypiciu kawy ruszamy dalej. Oczywiście przy czołgu należało zrobić zdjęcie.

Z pomocą nawigacji ruszyliśmy poprzez pola, lasy i wrzosy w stronę Zaginionego Miasta, czyli Gródka znanego także jako Kłomino.


Kłomino prawie minęliśmy. Jest dość zarośnięte. GPS to jednak przydatne urządzenie. Dotarliśmy do postapokaliptycznej rzeczywistości.




Słońce dziwnie szybko chyliło się ku zachodowi, ruszyliśmy więc w stronę Złotowa

Po kilkunastu kilometrach nastąpił ostatni postój regeneracyjny. Nad jeziorkiem.

Podsumowując: 122 km, 7 godzin jazdy. To był udany dzień.

sobota, 9 października 2010

Maraton w Kościerzynie 3.10.2010

Cieszę się, że na koniec tego sezonu miałem okazję jeszcze raz pojeździć po Kaszubach. Tym razem nie wycieczkowo, lecz biorąc udział w III Jesiennym Maratonie MTB. Jak to zwykle bywa ze Złotowa jedynymi zawodnikami byłem ja i Marek. Dla odmiany, aby jak najwięcej nacieszyć się pięknymi kaszubskimi krajobrazami, wybraliśmy dystans Mega o długości ponad 60 km. Na tym dystansie stanęło na lini startu prawie 130 zawodników.
Miejscem startu był Ośrodek Strzelnica, położony w lesie, obok miasta.

 Trasa wiodła zarówno szerokimi polnymi i leśnymi trasami, jak i wąskimi, leśnymi singletrackami góra - dół, góra - dół.
 Jezior było mnóstwo i były wszędzie - po lewej, po prawej, za tobą, przed tobą.

 Ostatecznie zająłem IV miejsce w kategroii M3. Niby dobre...
 Marek, także w M3, zajął miejsce piętnaste.
 Po wyścigu makaron, kawa i do domu.
Pogoda udana, impreza sympatyczna, trasa extra.
Link do strony organizatorów oraz link do artykułu w mtbnews.pl
To już ostatni wyścig w tym sezonie.