poniedziałek, 4 maja 2009

Family Cup Piła

W sobotę 2 maja odbyły się kolejne zawody z cyklu Family Cup – Amatorskie Mistrzostwa Polski w Kolarstwie Górskim – eliminacje dla województw wielkopolskiego i lubuskiego.
LKS Drogowiec reprezentowany był przez Irka Gabrycha, Marka oraz mnie. Byli z nami także Andrzej Tomas (niezrzeszony) oraz Kazimierz Kowalski (Corratec Team).


Pogoda była idealna – bezchmurne niebo, ciepło, lekki wiaterek. Wpisowe 10 zł to kwota wręcz symboliczna. Tradycyjnie już w zawodach tego cyklu nie kazdy i nie zawsze zna harmonogram zawodów. Na początku poinformowano nas, że start weteranów nastąpi około 11.00, potem dotarły nas słuchy, że około 14.00, a w końcu nastąpiło to nagle około południa. You never know...
Na starcie ja, Kazik oraz Andrzej jako weterani i weterani starsi stanęliśmy wraz z juniorami, którzy zostali wystartowani minutę przed nami. Do pokonania mieliśmy 8 okrążeń o długości około 2,2 km każde. Od samego początku, już po pierwszych 10 metrach ustaliła się kolejność Piotr Nowacki z UKS Speeder z Piły (II miejsce w 2008 roku), Mariusz Grzywniak z Murowanej Gośliny (I miejsce w 2008 r.) oraz ja (III miejsce w 2008 r.). Na kolejnych okrążeniach Piotr Nowacki coraz bardziej umacniał się na prowadzeniu, a Mariusz Grzywniak na drugim miejscu. O pechu może mówić Kazik, który już na pierwszym okrążeniu złapał gumę, co zmusiło go do wycofania się z wyścigu.

Ponizej w kolejności: Piotr Nowacki, Mariusz Grzywniak i ja.



Moje trzecie miejsce wydawało się pewne i niezagrożone. Dublowalem kolejnych zawodników, gdy nagle na przedostatnim okrążeniu głośny syk uświadomił mi, że… złapałem gumę. Mając jednak świadomość dużej przewagi nad zawodnikami za mną postanowiłem kontynuować wyścig. Jazda na flaku wymaga dużego wysiłku, a poza tym istnieje spore prawdopodobieństwa zniszczenia koła i opony, które w tej klasie sprzęcie do tanich nie należą.



Około 200m przed metę dogonił mnie zawodnik z czwartej pozycji, z pilskiej drużyny mastersów „Kameleon”, który zaskoczył mnie niesamowicie pozytywnie, gdy zwolnił przed metą i pozwolił mi przekroczyć ją jako trzeciemu zawodnikowi. Jak później stwierdził wywalczyłem to trzecie miejsce, a przebita opona to tylko pech. To fakt, ale pech jest wkalkulowany w ten sport i nie każdy potrafiłby zachować się z taką klasą. Zawodnikiem tym był Krzysztof Kosmatka.
Jak było do przewidzenia Piotr Nowacki przyjechał pierwszy, a Mariusz Grzywniak drugi. Andrzej, zgodnie z zapowiedzią, podszedł do sprawy bardziej rekreacyjnie i nie walczył o miejsca w czołówce, ciesząc się jazdą na nowo zakupionym sprzęcie.



W kategorii seniorów rywali zdeklasował Irek, który od samego początku uplasował się na prowadzeniu i z okrążenia na okrążenie tylko zwiększał przewagę, ścigając się właściwie z samym sobą. Bez problemów zdobył pierwsze miejsce na podium. Marek zajął piąte miejsce.



Po wręczeniu dyplomów i pucharów odbyło się losowanie, podczas którego wygrałem ładną, dobrej jakości jesienną bluzę kolarską, a Irek rękawiczki.
Podsumowując: jeśli nie liczyć przebitych opon, impreza bardzo udana.


tekst: Sławek
foto: Tadeusz Dereszkiewicz

Brak komentarzy: