czwartek, 18 września 2008

Finał amatorskich Mistrzostw Polski w Kolarstwie Górskim - Olsztyn

W sobotę 13 września stanąłem na starcie finału Amatorskich Mistrzostw Kolarskich Family Cup w Olsztynie.


Przypomnę, ze do finału awansowały pierwsze szóstki zawodników w swoich kategoriach z eliminacji regionalnych. Moje trzecie miejsce w Pile z eliminacji dla województwa wielkopolskiego dało mi tę mozliwość.

Trzeba przyznać, że miejsce zawodów było naprawdę urokliwe. Las, górki, rzeka płynąca obok fragmentu trasy. A sama trasa chwilami bardzo szybka, chwilami mocno stroma (w górę) i mocno stroma (w dół) co widać na powyższym zdjęciu.

Według regulaminu zawodnicy mieli być rozstawieni zgodnie z wynikami z eliminacji. Zatem teoretycznie powininem startować z trzeciego rzędu na sześć. Niestety, organizatorzy zdaje się o tym zapomnieli... Tym sposobem startowałem z tyłu, co widać na poniższym zdjęciu (z lewej, z tyłu za numerem 425)

Przez to od samego początku miałem co odrabiać. Pierwsze dwa okrążenia szło mniej więc równo. Podczas trzeciego okrążenia poczułem się lepiej i zacząłem wyprzedzać. I to masowo. Zwłaszcza na podjazdach. Niestety, notowałem straty na jednym trudnym zjeździe. Geometria mojego roweru plus śreniej klasy amortyzator oraz brak zachować samobójczych spowalniały mnie w tym miejscu. Jak wspomniałem udawało mi się to nadrabiać na podjazdach, ale według moich obliczeń w ciągu całej trasy, której przejechanie zajęło mi 56 minut, te straty mogły wynieść około 40 sekund. Gdy walczy się o czołowe lokaty, to dużo.

Ostatecznie zająłem siodme miejsce. Niby nie jest źle, biorąc pod uwagę wysoki poziom zawodów, ale jednak pozostał lekki niedosyt...

Myślę, że podczas przyszłorocznych zawodów organizatorzy powinni zastosować elektroniczny pomiar czasu. Nie byłoby sytauacji, że tak jak podczas dekoracji seniorów okazało się, że nie policzono zawodnika, ktory wjechał na metę jako drugi (!). Organizatorzy tłumaczyli się, duża ilością jadących... Ja wyniki mojej kategorii poznałem dopiero około 19.00, pół godziny po oficjalnej dekoracji. Nie było zatem nawet możliwości weryfikacji rezultatów...

Całość zrekompensowały jednak atmosfera wśród zawodników, otaczająca przyroda oraz mnóstwo nagród w finałowej loterii.

Podsumowując - warto było pościgać się na tej ładnej trasie, poznać nowych ludzi, sprawdzić się z najlepszymi, fajnie spędzając czas.

A za rok zobaczymy...

Zdjęcia pobrane z http:// fotocykle.pl , http://wiesia.nets.pl/ oraz http://www.familycup.com.pl

Brak komentarzy: