Po ostatnich ulewach, zapowiedziach organizatorów oraz mając w pamięci trasę z zeszłego roku, miałem przeczucia, że trasa tego maratonu nie będzie łatwa. Ambitnie wystartowałem na dystansie Mega (72 km), na którym dotychczas nie udało mi się zdobyć miejsca na podium. Aż do wczoraj.
Jeszcze rano miałem dylemat, czy zmienić koła na te z oponami Rocket Ron, które byłyby zdecydowanie lepsze na śliskie błoto. Te jednak mam w wersji drutowej, a więc cięższej. Także koła, na które są założone są cięższe, niż moje wyścigowe Shimano XT. Zdecydowałem jednak zaryzykować i pozostać przy Race Kingach, które są świetne w suchym terenie oraz piasku, no i lżejsze, co odczuwa się na podjazdach.
Trasa rzeczywiście oprócz tego, że bogata w podjazdy i zjazdy (suma przewyższeń około 1000m), obfitowała w soczyste błoto. W krótkim czasie zarówno rowery jak i zawodnicy pokryci byli grubą warstwą błota. Na dobry czas, oprócz szybkiej i mocnej jazdy, tym razem miała też wpływ umiejętność szybkiego pokonywania błotnych odcinków.
Poniżej zdjęcie napędu już po wyścigu.
Myślę, że ci którzy ukończyli ten wyścig, a zwłaszcza długi dystans, mogą sobie pogratulować, że się udało dotrzeć do mety i że się nie poddali.
Po wjeździe na metę |
A tu jeszcze czyści, minuty przed startem. Od lewej Marek, Andrzej, ja. |
Z Rafałem - Redaktorem Naczelnym xc-mtb.info |
Relacja na wortalu xc-mtb.info
Za dwa tygodnie ciąg dalszy zmagań w wielkopolskim cyklu, tym razem u siebie, bo w Krzywej Wsi nieopodal Złotowa.
Zdjęcia: własne archiwum, www.fotomtb.pl, www.naszwyrzysk.pl, www.pisane-swiatlem.pl .
1 komentarz:
Thanks. I like your blog.
Prześlij komentarz