niedziela, 10 października 2010

Wyprawa do Bornego Sulinowa i Zaginionego Miasta, czyli od świtu do zmierzchu

Tak ładną niedzielę należało ładnie wykorzystać. Dlatego też wraz z Markiem i Andrzejem umyśliliśmy sobie wybrać się poprzez rezerwaty, wrzosowiska do Bornego Sulinowa.

Instrukcja czytania - najpierw mamy zdanie lub dwa opisu, a poniżej następuje zdjęcie.

Najpierw dotarliśmy do Doliny Pięciu Rzek. Z tymi rzekami to może przesada, ale jest ładnie.



Następnie przelecieliśmy przez Okonek, w stronę dawnych poligonów


Zaczęły się wrzosowiska

My nabieraliśmy sił posilając się tym i owym...

... a rowery w tym czasie czerpały energię z Ziemi za pomocą brzózki

Następnie ruszyliśmy terenami, gdzie drogi ciągną się po horyzont, czasami jest dużo piachu i można spotkać żmije. Żmiji nie spotkaliśmy. Były za to motyle, a świerszcze cykały niczym w lipcowe popołudnie.




W końcu dotarliśmy do Bornego Sulinowa. Tam odwiedziliśmy pizzerię.


Po zjedzeniu pizzy, wypiciu kawy ruszamy dalej. Oczywiście przy czołgu należało zrobić zdjęcie.

Z pomocą nawigacji ruszyliśmy poprzez pola, lasy i wrzosy w stronę Zaginionego Miasta, czyli Gródka znanego także jako Kłomino.


Kłomino prawie minęliśmy. Jest dość zarośnięte. GPS to jednak przydatne urządzenie. Dotarliśmy do postapokaliptycznej rzeczywistości.




Słońce dziwnie szybko chyliło się ku zachodowi, ruszyliśmy więc w stronę Złotowa

Po kilkunastu kilometrach nastąpił ostatni postój regeneracyjny. Nad jeziorkiem.

Podsumowując: 122 km, 7 godzin jazdy. To był udany dzień.

Brak komentarzy: